środa, 21 listopada 2018

Kościół jest święty, ale tworzą go ludzie grzeszni - recenzja filmu "Kler"

Falę gorących dyskusji wywołał w Polsce najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego pt. “Kler”. 

Film wszedł na polskie ekrany 28 września 2018 roku, do 20 listopada 2018 r. film obejrzało ponad 5 milionów widzów. Nowe dzieło pobiło już kilka rekordów m.in. na najlepsze otwarcie w polskich kinach po 1989 roku, czyli 935 000 widzów w premierowy weekend.
Z relacji widzów, którzy zdecydowali się pójść na premierę, wiadomo, że sale wręcz „pękały w szwach”. Co spowodowało tak ogromny sukces tej produkcji? Kontrowersyjna tematyka filmu na pewno wywołała wiele rozgłosu, a przeciwnicy tylko przyczynili się do spopularyzowania “skandalicznego i obrazoburczego” dzieła. Ale o czym tak naprawdę opowiada „Kler”? Co jest istotą tego filmu?

Scenariusz Smarzowski napisał wraz z Wojciechem Rzehakiem, który był odpowiedzialny również za produkcję. Reżyser nie pierwszy raz podejmuje temat funkcjonowania ważnych instytucji. Zrobił to już przy realizacji „Drogówki”, poruszając temat korupcji w policji. Pierwszy raz natomiast podejmuje tematykę instytucji, o której polskie kino do tej pory milczało.

Dzieło dotyczące instytucji kościoła przedstawia nam czworo głównych bohaterów- księdza Andrzeja Kukułę (Arkadiusz Jakubik), księdza Tadeusza Trybusa (Robert Więckiewicz), księdza Leszka Lisowskiego (Jacek Braciak) oraz arcybiskupa Mordowicza (Janusz Gajos). Pierwszych troje z nich połączyło tragiczne wydarzenie, które ledwo przeżyli (pożar). Od tego czasu, utrzymują sporadyczny kontakt, mimo że pochodzą z zupełnie innych środowisk. Każdy z nich zmaga się z własnymi problemami. Wiejska samotność prowadzi do alkoholizmu, miasto szybko osądza, gdyż to właśnie społeczność wystawia najokrutniejszy wyrok, a elita budzi coraz większą żądzę władzy i sukcesu. 



Pierwszym z bohaterów filmu jest ksiądz Kukuła, który jest proboszczem w niewielkim miasteczkua. To człowiek, który pomimo trudnych doświadczeń z dzieciństwa, zawsze pozostał wierny Bogu. Skrzywdzony przez instytucję, której zaufał, podjął decyzję by zostać duchownym. W trakcie seansu to Kukuła staje się postacią, której reżyser poświęca najwięcej uwagi.



“Wadliwa jednostka” jest ukazana w postaci księdza Lisowskiego, który znajduje się w samej elicie kleru. Mężczyzna również już jako dziecko, doznał strasznego cierpienia. Lecz on z kolei, nie przemienił tego zła, w coś dobrego. Zmienił się w kata. Przez cały film widzimy go jako głównego intryganta. Zależy mu na wpływach i osiągnięciu sukcesu, jakim jest stała posada w Rzymie przy Ojcu Świętym. Każdy jego ruch jest dla widza nieprzewidywalny, zaskakujący. W trakcie, zadajemy sobie pytanie, jak daleko może się jeszcze posunąć? Lisowski na każdy możliwy sposób, za wszelką cenę jest w stanie osiągnąć to, czego chce. O jego ogromnej determinacji świadczy fakt, że zaczynał od zera, będąc wychowankiem domu dziecka, a skończył jako prawa ręka arcybiskupa. 



Ksiądz Trybus, sprawuje władzę kościelną w małej wiosce, nie przyciąga aż tak dużej uwagi w filmie, ale przez to wydaje się najbardziej ludzki. Jego zachowania są typowe dla prostego człowieka, ograniczającego się do okolicy swojej małej wsi. Postać ta zasługuje na uwagę, pomimo braku kontrowersji swoich poprzedników. Cechuje go w głębi duszy dobroć, pomimo znacznego uzależnienia od alkoholu. Dowiadujemy się, że jest odpowiedzialny za swoje czyny, a jego sumienie poprawnie funkcjonuje. 


Ostatni bohater to arcybiskup Mordowicz. Przerysowany, ale ze smakiem. Arcybiskup nie przedstawia nam się z dobrej strony. Wygląda jak starsza, mniej zaradna wersja Lisowskiego. Zna najlepiej instytucję małopolskiego kościoła od środka, bo stoi na jej czele. Można więc rzec, że jaki arcybiskup, tacy księża, ponieważ jest postacią reprezentacyjną dla instytucji na której czele stoi. Powinien budzić zaufanie i być wzorem do naśladowania. Niestety, będąc obojętnym na wszystko co nie dotyczy jego własnych interesów, zawodzi w tych kwestiach. 

„Kler” porusza takie tematy w kościele jak: pedofilia, korupcja, niejasności w wydatkach, łamanie celibatu czy negatywna hierarchia. Hasło reklamowe filmu to „Nic co ludzkie nie jest im obce”. Problem odnosi się do dosłownego rozumienia tego cytatu. Smarzowski stara się nam przekazać, że sutanna nie sprawia iż duchowni są świętymi. Przeciwnie. Są takimi samymi ludźmi jak my i również poddają się pokusom, które naturalnie wpisują się w ich człowieczeństwo. Kościół jednak, pełni w społeczeństwie specjalną funkcję. To ogromna instytucja oparta na zaufaniu. Dlatego tak naganna jest zdrada tego zaufania. Z góry zakłada się przecież, że społeczność, która w całości poświęciła się Bogu, jest nienaganna. „Kler” pokazuje, że jest to stwierdzenie fałszywe. Wielkość i historyczne znaczenie instytucji nie grają roli, ponieważ w jej szeregach zawsze znajdą się wadliwe jednostki. 

Film porusza bardzo ważne kwestie dotyczące wpływu przeszłości (tu dzieciństwa) na nasze życie, otwiera dyskusję, zachęca do wyrażenia swojego zdania. Właściwie jest formą ostrzeżenia przed wieloma czynnikami, ale również zmusza do podejmowania własnych wyborów i liczenia się z konsekwencjami. Dzieło ukazuje jak wielu ludzi boryka się z przeszłością, przepracowaniem i akceptacją traumatycznych wydarzeń, których byli ofiarą. 

Zostają nam przedstawione dwie opcje. Pierwsza, w której staniemy na nogi i druga, kiedy poddamy się złu. W ostateczności ten film mówi o zmaganiach ludzi z własnymi demonami, a nie o zmaganiach ludzi z kościołem.

Karolina Kruźlak, 2e

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz