piątek, 27 grudnia 2013

Dziewczyna z niesfornym kokiem - recenzja filmu "Życie Adeli" Abdellatifa Kechiche

            
            W czasie oglądania śmiałych scen erotycznych w ,,Życiu Adeli’’ nasuwa się pytanie, w jakim stopniu były one symulowane. Odtwórczyni głównej roli Adele Exarchopoulos zapytana o to odpowiedziała wymijająco, że kiedy bohaterka, którą  gra umiera, nie oznacza to, iż ona też nie żyje. Razem z Leą Seydoux, grającą Emmę były zmuszane przez reżysera  Abdellatifa Kechiche  do kilkugodzinnego, wyczerpującego powtarzania dubli scen uprawiania seksu.  Spowodowało to zresztą  konflikt między aktorkami a twórcą ,,Życia Adeli’’, które skarżyły się na jego metody pracy. Pokłosiem tego jest nagminne przypisywanie obrazowi słowa „kontrowersyjny”. Nie bez powodu – jest to jeden z nielicznych filmów fabularnych, gdzie bliskie ujęcia stosunku seksualnego ocierają się wręcz o pornografię.
             Film Kechiche’go przedstawia losy zaczytującej się w książkach i uwielbiającej każdy rodzaj jedzenia, z wyjątkiem owoców morza, licealistki Adeli. Francuzka ma dużo znajomych, zero problemów z rodzicami i mimo że czasami płacze bez powodu, wydaje się być optymistką. Zaczyna spotykać się z przystojnym Thomasem (Jérémie Laheurte), ale jak zdradza przyjacielowi – nie czuje się z nim do końca szczęśliwa. Szybko kończy tę relację, gdy  w jej życiu  pojawia się niebieskowłosa studentka sztuk pięknych, Emma. Oczytana i inteligentna dziewczyna nie ukrywa przed nią swoich preferencji seksualnych. ,,Życie Adeli’’ ukazuje namiętny związek kobiet rozciągnięty na przełomie kilku lat.
           Proces dojrzewania bohaterek demonstrowany jest przez fryzury, które akurat noszą. Adele mimo wkroczenia w dorosłość nie rezygnuje z ulubionego niesfornego koka. Staje się on symbolem niedojrzałości bohaterki. Mimo tego, że jest starsza, jej postępowanie wydaje się być takie samo jak parę lat wcześniej. Natomiast dobiegająca trzydziestki Emma rezygnuje z zadziwiająco pasującego do niej koloru włosów i wraca do tego naturalnego.

           
           Kechiche buduje atmosferę poprzez konstrukcję obrazu. Film składa się głównie z detalicznych ujęć twarzy Adeli zajmującej większość kadru. Podczas trzygodzinnego seansu widz ma szansę poznać jej każdy szczegół odczytując z niego emocje dziewczyny. Reżyser zastosował ryzykowny zabieg, który jednak zadecydował o sukcesie dzieła. Od Exarchopoulos nie da się oderwać wzroku. Mimo że jest naturszczykiem, z niespotykaną lekkością i wiarygodnością odgrywa silne emocje (jak choćby atak płaczu, gdzie cała jej twarz czerwienieje i zalewa się łzami). Z kolei równie rewelacyjna, enigmatyczna kreacja Seydoux, przypomina Patricię graną prze Jean Seberg w ,,Do utraty tchu”.
 Różnicę pomiędzy bohaterkami Kechiche podkreśla celebrując momenty jedzenia przez rodzinę Adeli spaghetti, czy raczących się ostrygami bliskich Emmy. Podkreśla w ten sposób różne klasy społeczne, z których się wywodzą, a co za tym idzie - także ich odmienne charaktery.
 Jedynym elementem filmu, do którego można mieć zastrzeżenia, są zbyt długie rozmowy na temat literatury. Mimo że dla pewnej części widowni mogą być interesujące, lepszym sposobem poznania Emmy byłoby dowiedzenie się czegoś więcej o jej przeszłości.
Reżyser nie roztrząsa wątku reakcji otoczenia na orientację seksualną, tworzy za to wiarygodną historię związku dwóch kobiet, który nie jest widzowi obojętny.
Ewa Raszpunda, 2c