"Ten kwadrat jest azylem zaufania i
troski. W jego obrębie wszyscy mamy równe prawa i obowiązki."
"The Square" to szwedzki film w
reżyserii Rubena Östlunda (znanego między innymi z filmu
"Turysta" z 2011 r.). Opowiada on o
dyrektorze muzeum sztuki nowoczesnej, Christianie, stającym przed wyzwaniem
otwarcia i zareklamowania najnowszej instalacji artystycznej o nazwie "The
Square". Następne wydarzenia, które stają się jego udziałem, otwierają
oczy odbiorcy, na problemy współczesnego świata, widziane przez pryzmat świata
(i człowieka) sztuki.
Otwierająca scena jest trochę, jak zapowiedź
całego filmu. Wywiad, prowadzony przez amerykańską dziennikarkę, składa się na
dobrą sprawę z dwóch pytań. Pierwsze z nich jest zbyt niepoważne, a następne
zbyt wnikliwe jak na kilkuminutową pogawędkę. Już tutaj, na wstępie,
otrzymujemy sporą dawkę zakłopotania, które będzie nam towarzyszyło przez cały
film.
Christian - główny bohater, to rozwiedziony
dyrektor muzeum sztuki współczesnej w Sztokholmie. O jego przeszłości nie wiemy
właściwie nic, poza tym, że zostawił żonę, z którą miał dwójkę dzieci. Na
początku filmu Christian, zostaje okradziony z telefonu i portfela, które na szczęście udaje
mu się namierzyć, ale zamiast stanąć ze złodziejem twarzą w twarz, boi się.
Postanawia do każdego mieszkania w bloku wrzucić liścik zaadresowany do
złodzieja unikając w ten sposób bezpośredniej konfrontacji. I to właśnie ten
krok niesie za sobą lawinę wydarzeń, które wpłyną na życie głównego bohatera.
Christiana nie obchodzą możliwe konsekwencje swojego działania. Nie interesuje
go fakt, że oskarżona o kradzież może zostać niewinna osoba. Wątek
filmu wynikający bezpośrednio z tego zdarzenia to satyra na europejską klasę
wyższą, jej samouwielbienie i arogancję.
Tytułowa instalacja to zamontowany na
dziedzińcu muzeum kwadrat (4x4 metry) o podświetlonych bokach, który w zamyśle
ma być ostoją tolerancji i równości. W nim nie można odmówić pomocy nikomu
niezależnie od problemu z jakim przychodzi. I choć brzmi to ambitnie, jest to
tylko utopijna wizja. Cała wspomniana instalacja to metafora państwa,
społeczności, systemu, nastawionego przyjaźnie, opiekuńczo, ale w którym
zabrakło ludzkiego elementu.
Przez prawie cały czas kwadrat pozostaje
pusty. Bo przecież w każdym systemie podstawą musi pozostać człowiek, bez
którego nic nie może działać. To tak jakby zbudować komputer, ale zapomnieć o
użytkowniku.
Oprócz kwadratu przewija się tutaj też wiele
innych motywów, jak np. żebracy, wołający o pomoc, ale nie otrzymujący jej
(podchodzi pod przemyślenia na temat klasy wyższej), dzieci głównego bohatera,
które nie dostają tyle miłości od swojego ojca ile powinny (zamknięcie się na
rodzinę i bliskich, samolubność bohatera) czy dwójka speców od marketingu,
która za wszelką cenę stara się w hitowy sposób zareklamować wystawę "The
Square", nie dbając o wydźwięk tylko o echo.
Najbardziej wymownym momentem filmu jest scena
performancu. Uczta zostaje przerwana, światła gasną, a z głośnika płynie głos
"Witaj w dżungli. niebawem spotkasz się z dzikim zwierzęciem. Jak wiadomo
instynkt łowiecki uruchamia się na widok słabości. Jeśli pokażesz emocje,
zwierzę to wyczuje". Do sali bankietowej wchodzi półnagi człowiek z
przyczepionymi protezami do rąk i wydaje z siebie dźwięki dzikiego zwierza.
Początkową reakcją śmietanki towarzyskiej złożonej ze sponsorów, kolekcjonerów
i koneserów sztuki, jest śmiech. Człowiek- małpa rozbawia widownię. Z czasem
jednak śmiechy milkną. Zwierzyna harcuje pomiędzy stołami i coraz bardziej
nachalnie zaczyna "atakować" publiczność. Ludzie siedzą w bezruchu, milcząc, nie chcąc
okazać jakichkolwiek emocji, aby nie stać się ofiarą. I dopiero kiedy
“zwierzyna” agresywnie atakuje młodą kobietę, publiczność
zaczyna reagować.
Narracja filmu jest powolna, zbudowana z kilku (momentami dłużących się)
wątków, które się wzajemnie przeplatają, a każdy z nich niesie swoje
przesłanie. Co ciekawe, nie wszystkie zostają domknięte w epilogu, część
zostaje zarzucona w międzyczasie. Fredrik Wenzel- operator kamery, za pomocą
momentami niedbałych, a momentami bardzo zjawiskowych kadrów stworzył
operatorski majstersztyk. Naprawdę z klasą potrafił w ciekawy sposób oddać
różnorodne sytuacje z życia nie popadając przy tym w banał. Najlepszym
przykładem jest scena pod koniec filmu, kiedy Christian z dziećmi.... wchodzi
po schodach. Z pozoru zwykła czynność, a stała się prawdopodobnie najdoskonalszym
operatorsko momentem w filmie.
"The Square" to dzieło, które niesie
ze sobą mnóstwo mądrości i przemyśleń, co chwilę przystając tylko po
to, by nimi żonglować, stawiając widza przed innym problemem interpretacyjnym. To niewątpliwie
film świetnie wykonany, będący spójnym, jednolitymi tworem bardzo zdecydowanego
artystycznie reżysera konsekwentnie wypełniającego swoje założenia. To perełka
wśród premier września. Warto po nią zanurkować.
Jan Seraphim, 1e