Komedie
romantyczne wykreowały specyficzny obraz miłości idealnej. Zgodnie z konwencją,
zakochanie następuje w chwili, gdy para głównych bohaterów ujrzy się po raz
pierwszy... Uczucie rodzi się na oczach widza poprzez „przypadkowe” spotkania pełne zalotnych spojrzeń, ukradkowych dotknięć
i uśmiechów. Niekiedy miłość na srebrnym ekranie pokazuje również swoją mroczną
stronę.
Miłe złego początki…
Zacznijmy od znienawidzonego przez mężczyzn (i niektóre
kobiety) gatunku filmowego, jakim jest komedia romantyczna. „500 dni miłości” to słodko- gorzka
komedia łamiąca wszelkie konwencje i stereotypy. Tym razem to kobieta ma
problem z zaangażowaniem się , a mężczyzna jest tą wrażliwą stroną w ich
związku. Summer to dziewczyna z
osobowością borderline (ang.
„osobowość na pograniczu”). Takie osoby zazwyczaj nie potrafią stworzyć
opartego na zdrowych relacjach związku, okazywać swojej miłości, niekiedy nawet
jej poczuć. Jednak ilu chorych, tyle
kombinacji. Czasami ktoś oprócz BPD, posiada również inne zaburzenia
osobowości. Wtedy w zachowaniu partnera możemy rozpoznać kilka cech
charakterystycznych dla tej choroby, co najczęściej objawia się przy
ostrzejszej kłótni, skutkując szantażem emocjonalnym.
Zazwyczaj
związek z osobą z borderline można podzielić na dwie fazy i tak również jest w
filmie: pierwsza, podczas której partner czuje się komfortowo. Wtedy też
poświęca się dużo czasu na intensywne i poufne rozmowy by czuł się osobą
zaufaną i adorowaną. Później następuje moment, przełomowy, którego nikt nie
chciałby przeżyć - moment, w którym odkrywa się swoje wady. Nikt nie chce widzieć ukochanej osoby, która
przeżywa całkowitą metamorfozę, pastwiąc się nad partnerem i wypominając
wszystkie złe chwile i sytuacje, jakich z nim doświadczyła, nie pamiętając o
ani jednym pozytywie. Z pewnością nie. Najwyższy poziom borderline to
wspomniane już wcześniej szantaże i manipulacje.
W
skrajnych przypadkach agresja osób z BPD obraca się przeciwko chorym. Prowadzą
niebezpieczny i nieodpowiedzialny tryb życia lub mają tendencje samobójcze (8-10%
osób chorych). Być może są to osoby skrzywdzone, bojące się porzucenia,
jednakże takie zachowanie oddziałuje znacząco na ich otoczenie. Po rozstaniu z
niestabilnym emocjonalnie partnerem raczej nie ma się ochoty na ponowne
zaangażowanie w relację z inną osobą. Brak zaufania do innych ludzi, poczucie
wykorzystania i skaza w postaci wspomnień i nieprzyjemnych doświadczeń pozostaje
w nas na zawsze.
Jesteś moją heroiną
W sytuacji uzależnienia pary
będącej w związku partner jest najczęściej jedynie środkiem do zaspokajania
potrzeb - wynikających z nałogu, jak i seksualnych. To on poratuje działką, gdy
będzie taka konieczność i liczy na to samo w momencie, kiedy sam znajdzie się w
potrzebie. Być może w tej zależności
rodzi się prawdziwe uczucie? Do następnej dawki narkotyku, jaką dostarczy nam ukochany,
a nie do niego samego. To uczucie do wspólnego nałogu, który jest substytutem
miłości, jest ucieczką od strachu przed osamotnieniem, jest potrzebą dla której
jest się w stanie zrobić wszystko. W związkach narkomanów często dochodzi do
sytuacji, kiedy jedna z osób, zaczyna się prostytuować, żeby zarobić na dawkę
dla siebie i partnera. W obliczu kryzysu, taki układ zaczyna funkcjonować, a
obie strony powtarzają kłamstwa, że to ostatni raz i już niedługo z tym
skończą, że odbiją się od dna i przeszłość zostawią za sobą.
Mr. Nieidealny
Filmem, który
trafił ostatnio do szerokiego grona odbiorców jest „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Fabuła filmu jest dość prosta: Anastasia Steele, studentka literatury
angielskiej, przeprowadza wywiad z młodym, przystojnym i bogatym Christianem
Greyem, który jest szefem międzynarodowej korporacji. Z początku niewinne
spotkanie szybko nabiera nowego wymiaru, a nasz uroczy biznesmen zaczyna
zachowywać się jak stalker, zbierając wszelkie informacje o głównej bohaterce i
inicjując „przypadkowe” spotkania. Oczywiście,
w tym momencie większa część publiczności rozpływa się w zachwytach nad zainteresowaniem niezwykłego Greya zwykłą dziewczyną. Rozsądniejszej części publiczności zapala się
w głowie czerwona lampka ostrzegawcza. Szybko
okazuje się, że pan Grey jest delikatnie mówiąc, dosyć ekscentrycznym
człowiekiem. Zanim dotknie jakiejkolwiek kobiety, zakłada jej teczkę z
osobistymi danymi oraz „tak na wszelki wypadek” nosi ze sobą plik dokumentów z
klauzulą o zachowaniu poufności. Grey, jak sam mówi: „nie bawi się w
dziewczyny”, z czego początkowo można by wywnioskować, że to kolejny bojący się zaangażowania
facet, jakich pełno we wszelkiego typu romansidłach. Ale nie w tym wypadku.
Bohater ma po prostu skłonności sadomasochistyczne, romantyczne uniesienia są mu
więc obce. Skąd taka rysa na jego charakterze? Odpowiedź jest równie banalna
jak fabuła-oczywiście trudne dzieciństwo.
Potraktujmy jednak film odrobinę
poważniej. Czy relację zbudowaną na jednostronnej dominacji można nazwać
poprawną? Większość widzów nie zauważa faktu, że Christian traktuje Anastasię jak
swoją zabawkę, nie dostrzega jego egocentryzmu. Mimo, że mówi o korzyściach dla obu stron umowy - dominującej i
zdominowanej, tak naprawdę jego czyny mają służyć tylko zaspokajaniu jego
potrzeb i kaprysów. To nie jest historia skromnego Kopciuszka i księcia
gotowego na wszystko dla swojej księżniczki. To Anastasia cierpi w tym związku
najbardziej, raniona przez niedojrzałego mężczyznę, który wykorzystuje uczucia do manipulacji drugą osobą. Cokolwiek by panu Greyowi
nie przydarzyło się w życiu, nie ma on prawa nikogo traktować tak, jakby
posiadał go na własność.
Ocalić siebie
Miłość (także
ta kinowa) może być uczuciem równie destrukcyjnym, co szczera i głęboka
nienawiść. W większości przypadków nieudane związki skończą się po prostu
zerwaniem i krótkotrwałą urazą, w innych pozostawiają trwałe piętno.
Miłość to jedna z najniebezpieczniejszych używek. Bardzo łatwo ją przedawkować. A wtedy można przegapić moment, w którym uda
nam się jeszcze wycofać i ocalić samego siebie.
Kamila Kucia, 2c