Ludzie dzielą się na dwa rodzaje – tych, którzy, najpierw obcinają
paznokcie u lewej ręki i tych, którzy zaczynają od prawej. Błyskotliwe
spostrzeżenie podstarzałego kawalera Seligmana, (Stellan Skarsgård) trafnie
oddaje naturę tytułowej Joe (Charlotte Gainsbourg).
,,Nimfomanka” bazuje na dialogu rozgrywającym się pomiędzy Seligmanem a,
nie wiadomo przez kogo pobitą, Joe. Mężczyzna daje jej schronienie w domu, a ta
opowiada mu o chwilach uniesień w ramionach mężczyzn, których w większości
porzucała. Wspomina bliską relację z nieżyjącym już ojcem (Christian Slater) i
silne, pełne nadziei uczucie do pierwszego kochanka, Jerôme’a (Shia LaBeouf). W
jej opowieści nie brakuje również wątków eksperymentowania z własnym ciałem czy
wkroczenia na drogę przestępczości. Pomiędzy retrospekcjami, Joe i Seligman
wymieniają się metaforycznymi, nierzadko przesiąkniętymi humorem
spostrzeżeniami na temat własnych zachowań.
Mimo zapowiedzi, ,,Nimfomanka’’ nie pokazuje scen, których już nie oglądalibyśmy w kinie. Lars von Trier zdaje sobie sprawę, że najważniejszą częścią scenariusza jest wiarygodne budowanie portretu psychologicznego bohaterki. To właśnie kobiety zajmują w jego filmach więcej przestrzeni niż mężczyźni. Bliscy współpracownicy Duńczyka mówią, że w każdą postać przelewa część swoich lęków, pragnień lub wzoruje je na wydarzeniach z życia Przykładem tego jest choćby zmagająca się z depresją Justine z ,,Melancholii”.
Atutem filmu jest wysoki kunszt aktorski grona zaufanych ludzi von
Triera. Pewne jest, że reżyserowi ciężko byłoby znaleźć lepszą kandydatkę do
roli Joe od Gainsbourg. W końcu mało która ma odwagę i przede wszystkim talent,
aby tak zagłębić się w psychikę granej postaci, iż udaje jej się zmanipulować
widza, który zapominao tym, że to tylko aktorka. Tworzy ona na ekranie
charyzmatyczny i nietypowy duet z sympatycznym Skarsgårdem, podsycając tylko
naszą ciekawość, jakie zmiany w nich zajdą, gdy opowieść zostanie skończona.
Rozczarowuje natomiast debiutująca modelka Stacy Martin, grająca młodą Joe.
Zważywszy na dużą ilość czasu ekranowego, gdzie mogła pokazać swoje możliwości
aktorskie, jej bohaterka jest niewyraźna i nijaka.
Jaka jest ,,Nimfomanka”? Niebanalnie zrealizowana, łącząca tragizm sytuacji z absurdalnym humorem (choćby w rewelacyjnej scenie z Panią H (Uma Thurman)). Momentami drażniąca w niejednoznacznych scenach nawiązujących do ,,Antychrysta” i niezbyt oryginalna, jak na możliwości von Triera. Ale przede wszystkim wzbudzająca w widzu współczucie dla nieszczęśliwej Joe, której jedyną przyjemnością jest jej uzależnienie, dlatego właśnie kibicujemy jej tak, jak w ,,Idiotach’’ kibicowaliśmy Jeppe, próbującemu zatrzymać przy sobie Josephine.
Ewa Raszpunda, 2c